czwartek, 9 kwietnia 2015

Dietetyk, psycholog, psychodietetyk - z czym do ludzi?

Poszukiwanie specjalistów odpowiednich dla nas, gdy chcemy schudnąć lub z innych powodów zmienić sposób odżywiania jest ostatnio skomplikowane. Jeśli zmianę diety sugeruje lekarz, to sprawa jest prosta – albo on sam daje nam wskazówki albo kieruje do dietetyka. Czasem z własnej woli przychodzimy do dietetyka. Tylko czy zawsze wiemy, do kogo trafiamy? Zdarza się, że mamy za sobą większość znanych diet, przeszliśmy wielu specjalistów i nic nie działało. Dodatkowo niezastąpione media ustami mniej lub bardziej anonimowych ekspertów informują, że „otyłość zaczyna się w głowie”, „dieta powinna być stylem życia”, „trzeba mieć motywację” itp., itd. Pomijając fakt, że takiego przekazu trudno nie odczytać jako: „sami jesteście sobie winni”, nie do końca wiadomo, czy dietetyk wystarczy. A jeśli wystarczy, to na jak długo. Może trzeba zatrudnić cały sztab doradców? Jak nie zwariować?


Komu dietetyka, komu?

Wystarczy wybrać się na przechadzkę do internetu, żeby zobaczyć, jak wielu specjalistów oferuje swoje usługi w zakresie doradztwa żywieniowego profilaktycznie i w chorobach. Choć może się wydawać, że mamy w tej chwili zalew dietetyków, mają oni zróżnicowane tło edukacyjne. Wielu ma wykształcenie z zakresu technologii żywności i żywienia człowieka, część ma wykształcenie medyczne. Można się także udać do specjalisty z innym wykształceniem i ukończonymi studiami podyplomowymi z poradnictwa żywieniowego lub podobnymi. Są też ludzie po kursach zawodowych w różnej renomy placówkach edukacyjnych. W związku z tym, że ustawa o zawodzie dietetyka nie istnieje, wszyscy oni mogą świadczyć usługi na rzecz osób potrzebujących specjalistycznych diet, chcących zmienić styl życia czy się odchudzić – przynajmniej jeśli chodzi o dietetykę poza NFZ. Tylko kto widział dietetyka na NFZ? Ja widziałam – przy jednej poradni diabetologicznej. Poza tym ze świecą szukać. Dla porównania: w Wielkiej Brytanii jasno określa się, kto może się nazywać dietetykiem, czym się zajmuje, jakie musi spełniać wymagania i czym się różni od „żywieniowców” czy „terapeutów żywieniowych” – poczytać o tym można tutaj.
Chociaż można dyskutować, który rodzaj wykształcenia w tym zawodzie jest najbardziej wskazany w określonych sytuacjach, w praktyce okazuje się, że po każdej z wymienionych ścieżek można być skutecznym i, co najważniejsze, zorientowanym na dobro pacjenta specjalistą. Z drugiej strony z każdym wykształceniem można być po prostu ignorantem. Inna sprawa, że w dietetyce jest wiele kontrowersji związanych z tym, że zalecenia żywieniowe zmieniają się z dnia na dzień i czasem wydają się oparte na bliżej nieokreślonych fluktuacjach poziomu promieniowania kosmicznego. Będące ich podstawami badania naukowe przynoszą sprzeczne wyniki z przyczyn rozmaitych, w tym finansowych. To dla pacjenta oznacza mniej więcej tyle, że będzie dostawał zalecenia tak różne, jak różne są szkoły, które „wyznają” jego specjaliści. Osobiście upatruję w tym chaosie informacyjnym jednej z przyczyn chorób cywilizacyjnych i (pośrednio) zaburzeń odżywiania.
Zadania dietetyka opisane są na stronie internetowej Polskiego Towarzystwa Dietetyki. W skrócie: modelowo dietetyk w poradni dokonuje oceny stanu odżywienia i sposobu żywienia pacjenta, co pozwala mu na zauważenie nieprawidłowości, które mogły doprowadzić do choroby lub ją utrzymywać i ich skorygowanie. Robi to na podstawie wywiadu, pomiarów, analizy wyników badań biochemicznych i immunologicznych. Żeby skorygować nieprawidłowości w żywieniu edukuje pacjenta (a przynajmniej powinien tak robić), proponuje mu zmiany i często układa jadłospis. Relacja z założenia jest więc nierówna – dietetyk jest ekspertem, do którego przychodzi się po to, by pokierował, podał rozwiązania oraz zmotywował przez zaopatrzenie w odpowiednie informacje i obecność wraz ze swoimi narzędziami pomiaru (wykrywającymi, jak sądzą niektórzy, każde odstępstwo od diety). I zazwyczaj pacjent właśnie to uzyskuje.
Współpraca układa się gładko, dopóki dieta, którą mamy stosować nie jest zbyt restrykcyjna, efekty szybko stają się widoczne i widzimy, że psychicznie oraz fizycznie jesteśmy w stanie sobie poradzić z realizacją jej założeń. Sytuacja jest bardziej skomplikowana, gdy mimo jasno świecącego w oddali wymarzonego celu „produkty zabronione” nadal krzyczą z szuflady zbyt głośno. Albo wciąż nie możemy znaleźć czasu, by zjeść to śniadanie. Albo czujemy fizyczny wręcz opór przed jedzeniem tego, do czego namawia nas dietetyk. Wreszcie kiedy wszyscy wokół mówią, że mamy „coś zmienić”, a sami nie jesteśmy przekonani, czy chcemy, przydatny może się okazać jeszcze inny specjalista do (czy też od) pomocy.

Do psychologa? Przecież jestem normalna/-y!

Psycholog w poradni dietetycznej to dość nowy wynalazek i wiele osób ma podejrzenia, po co on tam jest. Myśl o wybraniu się do takiego specjalisty budzi nie najlepsze skojarzenia. W społeczeństwie wciąż pokutuje przekonanie, że wybranie się do psychologa oznacza, że ktoś ma problemy. Czyli jest stuknięty. Przyznanie się do problemu nawet przed sobą (bo niektórzy właśnie w ten sposób traktują korzystanie z usług psychologa) bywa zbyt trudne. Niektóre osoby kojarzą psychologa z psychiatrą i obawiają się, że przy pierwszej wizycie zostaną naszpikowane lekami, tymczasem nie taka jest rola ani kompetencje psychologa.
Zadania psychologa w poradni dietetycznej są rozmaite: od wspierania pacjenta dietetycznego na każdym etapie diety, wzmacniania jego mocnych stron, przez pracę nad emocjami, które mogą się przyczyniać do nietypowych zachowań żywieniowych aż do psychoterapii problemów leżących głębiej, np. gdy mamy do czynienia z zaburzeniami odżywiania. Psychoterapią może się zajmować osoba, która ma uprawnienia psychoterapeuty – wcale nie musi to być psycholog! W przypadku zaburzeń odżywiania oczywiście „zwykły psycholog” (czyt. nie-psychoterapeuta) również jest przydatny jako edukator i towarzysz zmagań pacjenta.
Co prawda ustawa o zawodzie psychologa jest martwa jak jedna z popularniejszych islandzkich przekąsek, ale zasadniczo od psychologa nie można oczekiwać ułożenia diety. Za to może on pomóc, kiedy trudność z różnych powodów sprawia stosowanie się do zaleceń – szczególnie, gdy założone są ograniczenia w spożywaniu pewnych produktów. Także wtedy, gdy czujemy, że wprowadzenie zmiany w życiu wywróci je do góry nogami, można liczyć na pomoc psychologa w przejściu przez trudny czas wyrabiania nowych nawyków. Częstym problemem pacjentów jest także kompletny brak wyrozumiałości ze strony otoczenia lub nawet traktowanie przez nie diety jako fanaberii. Rozmowa z psychologiem pomaga wytrwać w swoich postanowieniach mimo tego typu przeciwności.
Co ważne, relacja między psychologiem a pacjentem jest z założenia bardziej partnerska. Mówi się często o „spotkaniu dwóch ekspertów”. Pacjent ma ekspercką wiedzę o sobie – nikt inny nie potrafi powiedzieć o nim i jego życiu tyle, co on sam. Psycholog z kolei ma wiedzę o funkcjonowaniu człowieka, trudnościach, z jakimi może się mierzyć i o sposobach wpierania pacjenta w radzeniu sobie z nimi. To taka instytucja towarzysząca, która wysłucha, wyłuska sedno i pokaże, jak można spojrzeć na sytuację z innej strony. Nie decyduje o tym, co jest dobre dla pacjenta, stwarza mu natomiast bezpieczna atmosferę, by on sam dokonał wyboru. Dzięki temu nie wiążemy się z psychologiem na stałe i uczymy się sami sobie radzić w trudnych sytuacjach.

Prędzej do psychodietetyka...

Opisana powyżej idea pracy z psychologiem wywołuje w niektórych pacjentach podobne odczucia, co wizja lekarza przepisującego psychotropy. Świadomość, że jest się jedyną osobą, która może dokonać zmiany może być początkowo trudna do zniesienia, jednak przy odpowiednim wsparciu owa zmiana przychodzi naturalnie. Skoro więc podchodząc do zmiany nawyków żywieniowych i tak musimy wprowadzić w życie jakąś zmianę, to może najlepiej od razu iść do psychodietetyka?
Odpowiedź nie jest oczywista. Przy rozważaniu tego rozwiązania należy pamiętać, że psychodietetyk nie oznacza specjalisty, który jest jednocześnie psychologiem i dietetykiem. Tytuł ten odnosi się do osób, które ukończyły studia podyplomowe z psychodietetyki. Warunki przyjęcia na studia nie ograniczają dostępu przedstawicielom zawodów niemedycznych i niepsychologicznych, więc obecnie można korzystać z usług nie tylko psychologów-psychodietetyków i dietetyków-psychodietetyków, ale też np. filologów-psychodietetyków. Wybierając odpowiedniego dla siebie specjalistę warto zaznajomić się z wykształceniem psychodietetyka, aby wiedzieć, czego możemy oczekiwać – np. psycholog-psychodietetyk ani filolog-psychodietetyk nie ułożą diety, z kolei dietetyk-psychodietetyk ma mniejszy zakres wiedzy psychologicznej, co może być nie najlepszym rozwiązaniem dla osób, które potrzebują czegoś więcej niż regularnych pomiarów i jadłospisu. Modelowy psychodietetyk ma wiedzę pozwalającą ocenić, na ile sytuacja wymaga pracy psychologicznej, a na ile dietetycznej. W warunkach poradni jego zakres działania, jeśli nie ma podstaw ani dietetycznych, ani psychologicznych, jest niewielki – praca powinna polegać przede wszystkim na edukowaniu.
Optymalnym rozwiązaniem może być osoba, która ma ukończone studia zarówno psychologiczne, jak i dietetyczne (nie studia psychologiczne i kurs dietetyki on-line, ani nie studia dietetyczne z rocznym kursem „psychologii”). Taki specjalista jest w stanie realnie ocenić, jakie metody pracy są najbardziej wskazane w danej sytuacji. Daje to możliwość uzyskania zarówno fachowej porady żywieniowej, jak i pomocy w poradzeniu sobie z życiem według tej fachowej porady. Podwójne wykształcenie nie pozwala patrzeć z ciągle tego samego punktu widzenia, co jest korzyścią dla pacjenta.* Tym bardziej, że nie musi 150 razy opowiadać kilku specjalistom, co go interesuje (lub nie) i każdemu oczywiście osobno płacić. Psycholog i dietetyk w jednym pozostaje przy tym bardziej elastyczny – może działać jednocześnie wielotorowo.
Samo „bycie psychodietetykiem” nic nie znaczy, tak samo jak oferowanie diet coachingu. Niestety, zapotrzebowanie na specjalistów „z pogranicza” okazało się na tyle duże, że poza rocznymi studiami podyplomowymi z psychodietetyki jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać oferty szkoleń – jedno- lub kilkudniowych, pod różnymi nazwami. Warto więc zwracać uwagę nie tylko na to, kim nasz specjalista był przed dokształcaniem w kierunku psychodietetyki, ale też jaką szkołę wybrał. W kontekście tego ważne jest, co oferuje. Nie dajmy się naciągnąć na psychoterapię ani dietoterapię komuś, kto nie ma odpowiednich uprawnień - w najlepszym wypadku stracimy czas i pieniądze.

Podsumowanie

Praca z całym zespołem specjalistów gdy chcemy lub musimy zmienić swoje odżywianie jest piękną ideą. Jednak w polskich realiach ani nas na to nie stać, ani nie jest to specjalnie modne (generalnie chodzenie do psychologa nie jest u nas modne – jeszcze). Wolimy poczytać w internecie albo pójść do poleconego przez koleżankę dietetyka, od którego dostaniemy dokładnie ten sam jadłospis, co ona, mimo że problem leży zupełnie gdzie indziej. Nietrafiona dieta może realnie namieszać w organizmie, dlatego lepiej zorientować się, czego możemy się spodziewać po specjaliście, do którego trafiamy (oczywiście korzystając z tego przeglądu).Wprowadzenie jasnych uregulowań co do statusu osób z poszczególnymi ścieżkami wykształcenia byłoby dużym ułatwieniem i dla tych, którzy chcą te ścieżki przemierzać i, przede wszystkim, dla odbiorców usług tego typu.

* (naprawdę tak myślę, inaczej zrobiłabym sobie kursik zamiast być wieczną studentką ;))

Chętnie poznam Wasze doświadczenia z psychologami, dietetykami, psychodietetykami i innymi specjalistami przy zmianie diety!

2 komentarze:

  1. ja chodzę do psychodietetyka, reklamy robic nie będę powiem tylko że Gdyni na Grabówku i tyle. Mówiąc szczerze to mi się taka współpraca bardzo podoba z dwóch powodów. Zaczynamy od głowy czyli od głównego kłopotu i problemu. Tam jak mi ustawili znaczy sam ustawiłem dzięki sesjom i spotkaniom to potem oczywiście zaczeło się wdrażanie samodzielne jadłopsiu. Efekt jest taki że łatwiej radzę sobie z emocjami, nie wiążę ich z jedzeniem a jęsli to robię to bynejmniej wiem z jakiego powodu plus uczę sie sporo i sam sobie dietę psize. Mi więcej nie potrzeba i każdemu kto woli tak zamiast dostac jak tępak dietę polecam

    OdpowiedzUsuń