Każdy bywa
kiedyś u lekarza, wiele osób trafia do psychologa lub dietetyka. Do psychologa
pewnie mało kto się przyznaje, bo wiadomo – 91% ludzi w Polsce jest
szczęśliwych, tak przynajmniej twierdzą Sondaże. Pozostałe 9% prawdopodobnie
w ogóle nie jada słodyczy.
Jeśli byliście,
to zastanawialiście się kiedyś, jaka droga doprowadziła dietetyka/psychologa/lekarza
do tego, co teraz robi? Każdy człowiek ma naturalną skłonność do przypisywania
innym pewnych cech na podstawie tego, co widzi (i wyjaśniania, dlaczego ktoś
wydaje nam się sympatyczny, profesjonalny, itp.), więc jestem pewna, że tak.
Jeśli
trafisz kiedyś do młodego psychologa lub dietetyka w poradni/w prywatnym
gabinecie, to zanim ocenisz jego pracę, wiedz o nim, że:
· prawdopodobnie boleśnie zderzył się z
rzeczywistością, w której miejsc pracy jest szalenie mało i są nędznie
opłacane, podczas gdy coraz więcej jest ludzi otyłych, zestresowanych, nie
radzących sobie z rzeczywistością, samotnych, długotrwale bezrobotnych (o
ironio!), chorych przewlekle – a więc potrzebujących pomocy takiego
specjalisty; zatem...
· ...niejednokrotnie zmuszony jest do prowadzenia
działalności gospodarczej, w której panuje zasada: „nie masz z czego opłacić ZUSu
– masz pecha” (choć oczywiście działalność ma też pewne zalety);
· dostaje wysypki na dźwięk słowa „wolontariat”,
bo z reguły ma ich już wiele za sobą;
· często tłumaczy, że nie jest wielbłądem i ma
uprawnienia do wykonywania swojej pracy, co nie jest proste przy braku ustawy
regulującej zawód lub przy ustawie, która praktycznie nie funkcjonuje;
· codziennie tłumaczy, że trenerka fitness z
wiedzą żywieniową z internetu ani osoba po kursie psychotroniki nie są
dietetykiem ani psychologiem;
· jest w tej poradni/gabinecie dla dobra swojego
pacjenta, wbrew wszystkiemu i wszystkim – rodzinie, która już dawno przestała
liczyć, że darmozjad „się zwróci”, albo znajomym, którzy poszli w miejsca luźno
związane z zawodem, żeby mieć pracę inną niż nieistniejąca lub żenująco płatna...
i patrzą na niego ze współczuciem;
· czeka na nową ustawę o zawodzie
psychologa/ustawę o zawodzie dietetyka, a jednocześnie obawia się, że wpędzi go
ona w jeszcze większe kłopoty.
Czemu tak dramatycznie? Czyżby psycholodzy i dietetycy stanowili te
niepokorne/roszczeniowe 9%, które nie deklaruje poczucia szczęścia w ankietach?
Z moich obserwacji wynika, że sporo młodych osób, być może nie tylko w tym
kraju, ma podobne nastroje. Tutaj jednak dodatkową komplikacją jest specyfika zawodów,
które, ze względu na koncentrację na osobach z problemami zdrowotnymi, wiążą
się z dużą odpowiedzialnością i ilością obowiązków niejednokrotnie
niewspółmierną do wynagrodzenia. Znalazłam niedawno ofertę dla psychologa na
pół etatu we Wrocławiu. Minimum 2 lata
doświadczenia, obowiązków od metra, papierów do przedłożenia tyleż samo i...
pensja minimalna. To tyle w kwestii poważnego traktowania tego zawodu. Jako
pomoc kuchenna lub personel sprzątający można zarobić więcej, a jednocześnie do
wykonywania takiej pracy wcale nie trzeba spędzać 5 lat na uczelni. :)
Psycholodzy po
latach dojrzeli, by przyspieszyć prace nad nową ustawą o tym zawodzie. Dietetycy
też walczą o poprawę swojej sytuacji zawodowej przez stworzenie dokumentu, w
którym będzie jasno napisane, kto może się posługiwać tytułem dietetyka. Działania
te mają na celu poprawę sytuacji osób wykonujących te zawody w Polsce.
Jest nad czym
pracować. Bez jednoznacznego określenia, kto jest kim, trudno znaleźć pracę. Znalezienie
etatu w tych zawodach przypomina spotkanie jednorożca, a etat za godne
pieniądze to różowy jednorożec z podświetlanym rogiem i puchatym ogonkiem. Ale
czemu znowu o tych pieniądzach i to jeszcze w kontekście fantastyki? Dlatego,
że niejednokrotnie słyszę nawet od przedstawicieli moich zawodów, że należy „wyrzec się postawy roszczeniowej i
przekonania, że za mniej niż 2 tysiące nie będę pracować”. Trochę ze
względu na to, że są to zawody „quasi-misyjne”, a trochę dlatego, że
znalezienie pracy za wyższą stawkę w niektórych sektorach graniczy z cudem. OK,
czasem trzeba nagiąć się do warunków, ale podobno
żyjemy w Europie, a nie w państwie trzeciego świata. Nigdy nie zrozumiem
uznawania za normę sytuacji, w której korzystniejsza finansowo jest praca w
Żabce (przy dużo mniejszej odpowiedzialności) niż w tych zawodach. Niestety, ze
względu na niski prestiż zawodów, brak uregulowań prawnych i dostępność
śmieciowej wiedzy w internecie czy w gabinetach „specjalistów” po
kilkudziestogodzinnych kursach, ludzie nie myślą o godnym wynagrodzeniu dla
dietetyka czy psychologa jako o szansie na właściwą jakość usług.
Ponadto, w
nowej propozycji ustawy o zawodzie psychologa szykuje się m.in. wymaganie
stałego dokształcania się, obowiązkowej przynależności do samorządu, bycia
przez rok pod superwizją bardziej doświadczonego psychologa (staże nie będą
organizowane). To wszystko będzie kosztowało psychologa, a w szczególności
młodego, worek pieniędzy. Samorząd zawodowy miałby pomagać w przydzieleniu i
opłaceniu opiekuna (superwizora) dla młodego psychologa. Nie gwarantuje to
jednak pracy (z płacą choćby minimalną), w której psycholog przez rok zdobywałby
doświadczenie, omawiając następnie swoją pracę z bardziej doświadczonym
psychologiem. Krótko mówiąc – jeśli nie masz pracy, to nie masz za bardzo czego
superwizować, a także za co żyć. Przeciwnie, w tej chwili są dostępne staże
odpłatne i to się pewnie nie zmieni. Płacisz za to, że wykonujesz swoją pracę
pod kontrolą kogoś doświadczonego. Czyż to nie fantastyczna propozycja?
Wiem, że
większość moich Czytelników to specjaliści, więc powiem tak: jeśli środowisko
psychologów nie będzie walczyć o zmianę swojej nędznej sytuacji, to nałożenie
dodatkowych, choć słusznych, wymagań ustawowych na adeptów tej sztuki
(doskonalenie zawodowe – być może na własny koszt, składki z racji obowiązkowej
przynależności do organizacji, koszty wpisu na listę psychologów) będzie
gwoździem do ich trumny. Kelnerowanie po nocach, żeby zarobić na wszystkie
daniny może i jest dowodem zaradności, ale nie działa korzystnie na jakość
usług. Co ważne, niektóre towarzystwa psychologów także zwracają uwagę na
trudne położenie finansowe psychologów, utrudniające im rozwój zawodowy.
Pozostaje pracować nad zmianą tej sytuacji i nawoływać do głębokich zmian w
systemie opieki zdrowotnej, bez których powstające ustawy mogą być bezużyteczne
lub nawet szkodliwe (mimo że teoretycznie mają one służyć pacjentom).
Celem ustawy o
zawodzie psychologa powinno być przede wszystkim zabezpieczenie, by psychologami nie nazywali się ludzie po krótkich
kursach, jakiejś psychotronice czy parapsychologii i zapewnienie prawdziwym
psychologom wsparcia w profesjonalnym wypełnianiu swojej misji. To samo będzie dotyczyło
dietetyków, gdy przejdziemy (kiedyś) do regulowania zawodu.
Jednocześnie, jako
że piszę też do pacjentów, chciałabym, żeby każdy, kto korzysta z usług
psychologa czy dietetyka miał świadomość, że to, co opisałam powyżej, odbija
się przede wszystkim na nim. Nic się nie zmieni, jeśli także pacjenci nie będą
sygnalizować, że profesjonalna opieka dietetyczna czy psychologiczna jest
potrzebna, a słabo dostępna (w przypadku dietetyki, najczęściej nierefundowana).
Specjalista musi mieć gdzie wykorzystać to, czego się nauczy i mieć zaspokojone
podstawowe potrzeby, żeby w trakcie wizyty mógł skupić się tylko i wyłącznie na
swoim pacjencie. Czego nam wszystkim, niezależnie od deklarowanego poziomu
szczęścia, życzę. Inaczej nie będzie komu zadawać pytań sondażowych.
Oj tak, tak. Jak widzę, pani złości się jeszcze bardziej niż ja :) I słusznie, w końcu złość to czysta energia, więc im więcej nas, tym większe szanse na zmianę. A przy okazji dodam, że ogromnie mi się ciepło zrobiło, gdy uświadomiłam sobie, że tak wiele osób podziela moje poglądy, a niektórzy jak pani pozwalają sobie także o nich pisać. Pozdrawiam serdecznie. Ewa
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że kilka razy podchodziłam do napisania tego artykułu. :) Złoszczę się, bo typowe dla psychologów racjonalizowanie i spoglądanie z różnych perspektyw (o których bardzo słusznie Pani pisała ;)) nie pozwala ruszyć z miejsca w pewnych kluczowych dla tego zawodu kwestiach. Wystarczy popatrzeć, jak długo analizujemy i zastanawiamy się, co zrobić z ustawą. ;) Też uważam, że ta złość jest potrzebna i mam nadzieję, że na naszych postach wygenerowana energia sie nie skończy. Poruszyłam temat na założonej parę miesięcy temu grupie na Facebooku - Terytorium psychologiczne, do której serdecznie zapraszam! :) Pozdrawiam!
UsuńIf you need to choose casinos and evaluate obtainable cost strategies, you also needs to|must also} contemplate the safety of options. At the time of writing, on-line casinos with the most effective funds are Unibet and Hippodrome. In addition to no deposit bonuses, Cool Cat Casino offers killer deposit match bonus promotions that provide glorious worth for cash. Although it might seem contradictory to some, on-line gambling has turn into extremely popular, especially for those who|for 점보카지노 many who|for individuals who} totally understand the English language. It could have its personal cost worth, or it could possibly} only contribute to different features. Fortunately, the opposite requirements are fairly clearly defined of their terms and conditions.
OdpowiedzUsuń